rodziceadopcyjni
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.
rodziceadopcyjni

adopcja, adopcja ze wskazaniem, rodzice adopcyjni i inne zagadnienia dotyczace adopcji, to tez miejsce dla mam biologicznych nie tylko przed ale i po adopcji
 
IndeksLatest imagesSzukajRejestracjaZaloguj

 

 Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 32
Join date : 26/03/2008
Age : 39

Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Empty
PisanieTemat: Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji   Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Icon_minitimeCzw Mar 27, 2008 9:15 am

Cytat :

Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Pusty


Małgorzata Kramarz


"Mamusiu, skąd się wziąłem?"
Czy i jak powiedzieć dziecku, że jest adoptowane?








<table border="0" cellpadding="4" cellspacing="0"><tr><td style="vertical-align: top;">
</td><td style="vertical-align: top;">
</td><td style="vertical-align: top;">
</td><td> Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Matka
<blockquote>

Jesteśmy rodziną
</blockquote>

Nie jesteś ciałem z mego ciała
ani kością z mojej kości
ale wciąż prawdziwie moja
nie zapominam o tobie nawet na jedną minutę.
Nie rozwijałaś się pod moim sercem
ale w nim.

</td><td width="5">
</td><td>
Dla mnie jesteś kimś wyjątkowym.
Fakt, że to nie ja ciebie urodziłam
nie przeszkadza mi być twoją matką
ani tobie moją córką.
Bo być matką znaczy więcej niż urodzić dziecko
a dorastanie jest czymś
co możemy razem doświadczać...
Tęskniłam za tobą
i kiedy w końcu wybrano ciebie
staliśmy się rodziną.
W twoim zachowaniu jak w lustrze
widzę swoje odbicie
a podobieństwo tworzy się
z miłości, ciepła i bezpieczeństwa.

<blockquote>
Claire Short
</blockquote>
</td></tr></table>
Dzieci lubią słuchać opowiadań rodziców o swoim przyjściu na świat. Często domagają się powtarzania tej
historii, oczekując zapewnień, że były najładniejsze, kochane i wzbudzały zachwyt u krewnych. W ten sposób każdorazowo
uzyskują potwierdzenie swojej wartości i ważności, bowiem pytania: "Skąd się wziąłem?", "Gdzie i
jak mnie rodziłaś?" - to pytania o miłość, z podtekstem: "Czy od początku byłem kochany?",
"Czy cieszyłaś się z moich narodzin?".
W rodzinach naturalnych odtworzenie wydarzeń z pierwszych dni życia dziecka nie stanowi żadnego problemu. Można
tu wykorzystać zdjęcia, filmy video. A jak poradzić sobie z tym problemem w rodzinach adopcyjnych? Czy powiedzieć
prawdę, czy też - bazując na tajności przysposobienia - przekonać dziecko, że zostało urodzone w sposób
naturalny przez matkę adopcyjną? Najważniejsze są tu konsekwencje. Bywa, że te - pozornie niewiele znaczące -
rozmowy rzutują na całe życie dziecka i wpływają na kształt jego relacji z rodzicami.
Czy powiedzieć dziecku prawdę?


Małżonkowie oczekujący na przysposobienie sieroty mają wiele wątpliwości, obaw, dylematów. Adopcja jest przecież
połączeniem na całe życie zupełnie obcych sobie osób. Z czasem wytworzą się między nimi silne więzi rodzinne,
a ich wzajemne kontakty będą takie jak w naturalnej rodzinie. A jednak, gdzieś w głębi rodzicielskich refleksji,
pojawiają się wątpliwości i pytania: "Co będzie, jeśli nasz syn, córka dowie się, że urodził go ktoś
inny?", "Może przestanie nas kochać? Odejdzie od rodzonej matki?".
W przypadku adopcji starszego dziecka, które pamięta swoich biologicznych rodziców, sytuacja jest przejrzysta.
Jednak przysposobienie niemowlęcia stwarza pokusę zatajenia prawdy o jego pochodzeniu. Ukrywając ten fakt, rodzice
adopcyjni żyją w ciągłym napięciu, które pogłębia się wraz z rozwojem dziecka. Niejednokrotnie - aby zataić
prawdę - zmieniają miejsce zamieszkania, zrywają dotychczasowe kontakty towarzyskie. To jednak nie gwarantuje
zachowania tajemnicy. Znane są przypadki, kiedy zbuntowany trzynastolatek dowiaduje się od "życzliwej"
osoby o tym, że jest adoptowany (to oczywiście najgorszy moment na ujawnienie prawdy). Nietrudno się domyślić, że
jego uczucia i całe wyobrażenie o sobie w jednej chwili ulega zburzeniu a bezpośrednie skutki tego
"kataklizmu" dotkną rodziców adopcyjnych. Najważniejszy zarzut, jaki zostanie im postawiony, to kłamstwo,
oszustwo. Młody człowiek jest rozczarowany, rozgoryczony i zdruzgotany. Przyczyną tego stanu jest nie tyle samo
pochodzenie rodzinne, ale ukrycie tego faktu przez przybranych rodziców. Dzieci nie znoszą fałszu, zwłaszcza w
okresie dojrzewania, kiedy poddają krytycznemu osądowi wszystko i wszystkich. Konsekwencją przedstawionej sytuacji
bywa często ucieczka z domu, odrzucenie emocjonalne rodziców adopcyjnych, rozpaczliwe poszukiwanie swoich
"korzeni", przyłączenie się do grupy przestępczej, sięgnięcie po "pociechę" w postaci
alkoholu czy narkotyków. Tłumaczenie rodziców, że działali dla dobra dziecka, w imię miłości, nie jest dla niego
żadnym argumentem.
Czy takiego dramatu można uniknąć, mówiąc prawdę? Zdecydowanie tak, co potwierdza doświadczenie życiowe
licznych rodzin adopcyjnych. Problem ten jest szczegółowo analizowany w ośrodkach adopcyjnych podczas cyklu
przygotowań do przysposobienia. Punktem wyjścia może być tu refleksja dotycząca stosunku rodziców do dziecka (bez
względu na sposób, w jaki zaistniało ono w naszej rodzinie). A zatem - czy nasze dziecko jest naszą własnością?
Czy otrzymując postanowienie sądu o pełnym przysposobieniu, nabywamy praw do tego małego człowieka, a wśród nich
prawa do zafałszowania prawdy o jego życiu? Trzeba sobie jasno uświadomić, że dziecko nie jest niczyją własnością.
To osoba - jedyna w swoim rodzaju - i jako taka ma prawo do szacunku, a także do życia w prawdzie.
Mądra rodzicielska miłość nie zawiera w sobie fałszu, a kochający rodzic, wyjawiając dziecku prawdę o
przysposobieniu, zapewnia go jednocześnie o miłości (która przecież nie zależy od więzów krwi). "Kochamy cię,
chociaż cię nie urodziliśmy; oczekiwaliśmy spotkania z tobą tak, jak rodząca matka oczekuje widoku swojego dziecka
i pokochaliśmy cię, dlatego chcemy, abyś znał prawdę. To, że urodziła cię inna kobieta, nie ma wpływy na naszą
miłość do Ciebie" - takie słowa mogłyby popłynąć z ust niejednego ojca czy matki. W niektórych poradniach
adopcyjnych zachęca się małżonków oczekujących na przysposobienie do napisania listu, którego adresatem będzie
ich dziecko. Mają wówczas okazję zmierzyć się z tym trudnym wyznaniem prawdy.
Analizując losy wielu rodzin adopcyjnych, można zdecydowanie potwierdzić, że lepiej żyć w prawdzie niż zakłamaniu,
a prawda, choćby bolesna, jest lżej przyjmowana z ust osób kochających niż obcych.
Kiedy powiedzieć dziecku, że jest adoptowane?


Jeżeli rodzice adopcyjni podejmują decyzję o wyjawieniu dziecku prawdy o przysposobieniu, pojawi się kolejny
problem, kiedy to zrobić. Czy w okresie wczesnego dzieciństwa, czy też później, licząc na większą dojrzałość
swojej pociechy?
Doświadczenie życiowe wielu rodzin adopcyjnych wskazuje na to, że znacznie łatwiej przeprowadzić taką rozmowę
z małym dzieckiem - w wieku przedszkolnym, wykorzystując "etap pytań" - niż z dojrzewającym nastolatkiem.
Przedszkolak w wieku 4-6 lat jest w sposób naturalny bardzo dociekliwy. Wszystko go interesuje i - w związku z tym -
zadaje mnóstwo pytań. Wśród nich pojawia się sakramentalne: "Mamusiu, skąd się wziąłem?".[1]
I to jest najlepszy moment na powiedzenie prawdy o adopcji. Dziecko w tym wieku przyjmuje taką informację jako coś
oczywistego. Natomiast w zbuntowanym nastolatku - przeżywającym kryzys autorytetów, dążącym do niezależności - z
pewnością wywoła ona burzę emocji. Poza tym, jeśli młody człowiek wzrasta w przekonaniu, że jest przysposobiony,
to ta rzeczywistość staje się niejako częścią jego egzystencji. Jeśli nawet ktoś obcy przekaże mu złośliwie tę
"sensacyjną wiadomość", nie będzie to dla niego zaskoczeniem.
Ilustracją tego niech będzie autentyczna historia adoptowanego chłopca, któremu (w wieku 6 lat) kolega z podwórka
oznajmił: "A ty nie masz mamy, bo jesteś adoptowany!". Na co usłyszał taką odpowiedź: "Nieprawda.
Ja mam dwie mamy, bo jedna mnie urodziła, a druga mnie kocha. A ty masz tylko jedną!".
Jak powiedzieć dziecku prawdę o przysposobieniu


Dorośli, wyjaśniając dziecku trudne sprawy, niejednokrotnie gmatwają problem, podając zbyt wiele szczegółów. W
rzeczywistości przedszkolakowi wystarczy proste wyjaśnienie: "Bardzo chcieliśmy mieć dziecko, więc poszliśmy
do domu dziecka, a ty już tam na nas czekałeś. Zabraliśmy cię do domu i jesteś naszym skarbem". Taka wypowiedź
wystarczy, a jeżeli dziecko będzie zaciekawione, samo zapyta o szczegóły. Najważniejsze jest zapewnienie o miłości.
Kandydaci na rodziców adopcyjnych, odwiedzając sierotę w domu dziecka, robią zdjęcia, nagrywają filmy video. W
wielu rodzinach wykorzystuje się te materiały, opowiadając maluchowi jego historię.
Wraz z upływem czasu temat ten powróci w rodzinnych rozmowach. Potrzeba wiele otwartości i dojrzałości rodziców
adopcyjnych, aby omawiać tę sprawę, zwłaszcza gdy dziecko jest starsze i domaga się szczegółów.
Rodzice adopcyjni a rodzice biologiczni dziecka


Każdy człowiek odczuwa potrzebę poznania swoich korzeni. Nie należy się dziwić, że dziecko przysposobione w
pewnym momencie zapyta o swoich rodziców biologicznych. Z uwagi na to, że adopcja w naszym kraju jest tajna, rodzice
adopcyjni nie posiadają żadnych informacji na ten temat. Błędem jest tworzenie fałszywych wyobrażeń o rodzicach
biologicznych, zwłaszcza jeśli dochodzi tu do głosu chęć wzbudzenia w dziecku wrogości czy innych negatywnych uczuć.
Jeśli usłyszy ono: "Twoja matka była złą kobietą. Urodziła cię i porzuciła, nie chciała cię. Musiałeś
tułać się po domach dziecka", z całą pewnością poczuje się nieswojo. Nie zapominajmy, że dzieci przejawiają
tendencję do przypisywania sobie winy za niepowodzenia rodzinne. Niewykluczone więc, że pierwszą reakcją, jaka
wyzwoli się w dziecku, będzie rozgoryczenie w stosunku do siebie: "Jaki ja musiałem być brzydki, okropny, że
moja mama mnie nie chciała". Konsekwencją tego może być znaczne obniżenie poczucia jego własnej wartości:
"Jestem do niczego, skoro rodzice mnie nie chcieli."
Taka postawa dziecka wobec siebie samego może być przyczyną licznych problemów, począwszy od patologicznej nieśmiałości,
wycofywania się w przypadku trudności życiowych, głębokiego introwertyzmu, a skończywszy na zachowaniach
agresywnych, które przywracają (na krótko) poczucie ważności, siły, znaczenia.
W rzeczywistości dziecko żyjące z piętnem wczesnego odrzucenia nie będzie do końca szczęśliwe. Poza tym u
podstaw tej sytuacji znajduje się fałsz. Nikt do końca nie zna przyczyn porzucenia dziecka przez rodziców
biologicznych. Niejednokrotnie są to bolesne decyzje, wynikające z chęci ochrony dziecka przed przemocą, np. ze
strony ojca czy konkubenta matki. Bywa też tak, że małżeństwo decyduje się na oddanie swojego niemowlęcia, gdyż
- posiadając już kilkoro dzieci i dramatycznie trudną sytuację - nie jest w stanie zapewnić mu właściwych warunków
życiowych (np. gdy wymaga ono kosztownego leczenia). Jak wynika z doświadczeń rodziców adopcyjnych najlepiej jest
powiedzieć prawdę: "Nie znam kobiety, która cię urodziła, ale cieszę się, że to ja mogę być twoją mamą".
Problem dotyczący powiadomienia dziecka o tym, że jest adoptowane, pojawia się w większości rodzin adopcyjnych.
W krajach, w których adopcja jest jawna, postrzega się go nieco inaczej. W naszej rzeczywistości wciąż tworzy się
wokół niego atmosferę niezdrowej sensacji. Tymczasem rodzicielstwo adopcyjne jest równie trudne, piękne i ważne
jak naturalne. Różnica między nimi wyraża się w sposobie zaistnienia dziecka w rodzinie, zaś fakt biologicznego
urodzenia nie wpływa na człowieka tak jak wychowanie w rodzinie adopcyjnej i więź, która łączy jej członków
dozgonnie. Powiedzenie dziecku, że jest adoptowane, nie umniejsza roli rodziców adopcyjnych ani nie stanowi dla nich
zagrożenia, choć z całą pewnością jest trudne a nawet bolesne.
Trzeba przezwyciężenia wielu mitów, uprzedzeń, stereotypów, aby w świadomości ludzi rodzicielstwo adopcyjne było
traktowane na równi z biologicznym. Wówczas powiedzenie dziecku: "Nie urodziłam cię, ale jestem twoją mamą,
bo cię kocham", będzie znacznie łatwiejsze.
Powrót do góry Go down
https://rodziceadopcyjni.forumpolish.com
kasialu




Liczba postów : 1
Join date : 23/04/2008

Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Empty
PisanieTemat: wszystko Ok, ale   Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Icon_minitimeCzw Kwi 24, 2008 11:53 am

....nie podoba mi się określenie - sierota - w przeważajacych przyadkach dzieci adoptowane nie są sierotami...
Powrót do góry Go down
Misia13




Liczba postów : 1
Join date : 13/12/2008

Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Empty
PisanieTemat: Re: Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji   Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Icon_minitimeSro Sty 14, 2009 5:08 pm

Very Happy Pomyslalam, ze tez powinniscie to przeczytac i mam nadzieje, ze osoba ktöra to napisala nie bedzie mi miala tego za zle...


--------------------------------------------------------------------------------

z dedykacją dla mam czekających na TEN telefon
Agnieszka Frączek
"Jeśli bocian nie przyleci, czyli skąd się biorą dzieci"



Kiedyś, kiedyś...chyba w maju?
na ulicy...? lub w tramwaju...?
moją mamę spotkał tata.
Los obojgu figla spłatał
bo choć inne mieli plany,
czuli, że są...zakochani!

"Nie do wiary", myślał tata,
"Ja i miłość?!" Koniec świata!".

"Och, och, och..." szeptała mama,
chyba kocham tego pana...".

Tak zaczęło się to wszystko.
Wkrótce było weselisko,
pokój z kuchnią (na początku),
sto usmiechów w każdym kątku,
w dzień tysiące chwil uroczych,
gwiazdy spadające w nocy
(potem piasek w oczach z rana)
i...czekanie na bociana.

Ale bocian - sami wiecie -
woli włóczyć się po świecie,
szukać żan na całym globie,
zamiast dzieci dźwigać w dziobie.

Zresztą może ja się mylę?
Wszędzie jest niemowląt tyle...
Może to nie boćka wina?
Może inna jest przyczyna...?

Tak czy owak, mama z tatą,
choć od lat czekali na to,
choć szukali w krąg pomocy,
choć robili, co w ich mocy,
żeby zostać rodzicami,
ciągle byli sami. Sami!

Innym mamom, w wielkich brzuszkach,
słodko biły już serduszka
synków małych jak landrynki
i córeczek jak malinki.

A u mojej mamy - cisza...
Tylko tata czasem słyszał,
jak po domu nocą drepce
i cichutko (do mnie...?) szepcze:
- tak bym cię przytulić chciała,
okruszynko moja mała...

Wreszcie tata rzekł: - kochanie...
Jest też inne rozwiązanie.
Nie mogliśmy sprawić sami,
by maluszek był tu z nami,
ale go kochamy przecież!
Może on jest już na świecie?
Tak jak w bajkach - hen, daleko,
za górami i za rzeką...?
Trzeba tylko go odnaleźć.

Nie wahali się więc wcale!
Spakowali ciepłe ciuszki,
stertę pieluch, trzy poduszki,
odrzutowy samolocik
(prezent od szalonej cioci),
lalkę, mleko, bukiet bratków,
kaftaników sto (od dziadków),
kocyk w kratkę, kocyk z kotkiem,
tuzin smoczków i grzechotkę,
boćka z pluszu, czapkę w kwiatki,
niespodziankę od sąsiadki,
szampon, mydła, tran, mazidła
i...pognali jak na skrzydłach!

Przyjechali w samą porę,
bo różowy, smieszny stworek
(cztery kilo i pięć deka)
już się nie mógł ich doczekać.

Kiedy mnie przywieźli z dala,
tata mało nie oszalał,
dziadek po chusteczki latał
i tłumaczył, że ma katar,
wujek szeptał: "Moja klucho!",
babcia całowała w ucho,
piesek mi przynosił piłkę,
a mamusia, przez pomyłkę,
kaszką częstowała gości
i wciąż śmiała się z radości.

A co dalej?

Dalej było już zwyczajnie
- raz ciekawie, raz banalnie -

przytulanki i swawole,
rower, wrotki i przedszkole,
bajki, rosół, śnieg i narty,
bałwankowy nochal z marchwi,
czasem mina nadąsana,
bo znów stłukły się kolana,
czasem żarty i chichotki,
figle z tatą, z mamą plotki...

Nic w tym nie ma niezwykłego!
Moźe tylko prócz jednego -
kiedy widzę gdzieś bociany,
to przytulam się do mamy...
I z uśmiechem myślę o tym,
że choć przez bocianie psoty
nigdy mnie nie miała w brzuszku,
wciąż nosiła mnie w serduszku.
flower
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Empty
PisanieTemat: Re: Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji   Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji Icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Jak rozmawiac z dzieckiem o adopcji
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Artykuly dotyczace adopcji
» Jeden glos w sprawie adopcji

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
rodziceadopcyjni :: Adopcja :: Jak rozmawiac z dziecmi o adopcji-
Skocz do: